Quantcast
Channel: karmelkova » henna
Viewing all articles
Browse latest Browse all 5

Dłużej tak nie wytrzymam

0
0

Ja już naprawdę chcę spokoju. Chociaż jednego dnia. Żeby tak nikt nie dzwonił. Nikt nie przychodził. Żebym wreszcie mogła nadrobić zaległości z podstaw mechaniki. Mam tyle zadań do policzenia. Zrobiłam może połowę. Profesor od fizyki chciał, żebym zrobiła prezentację o swoim kraju na dziś. Nie udało mi się. Poprosiłam go o szansę na przyszły tydzień. Nie robił problemów. Chociaż on.

W sobotę była Aldona. Przyprowadziła te dziewczyny. Powiedziała tonem czarownicy „Masz te pięć dych. I pamiętaj, co Ci wczoraj mówiłam o Tomku. Ja tu nie wysiedzę, bo śmierdzi. Kadzidłem tym Twoim paskudnym.” Zdenerwowałam się, ale nic nie powiedziałam. Zamknęłam drzwi i podeszłam do nich. Widziałam, że patrzą się na mnie ze złością. „Macie ochotę na herbatę?” „No za tą cenę, co wymyśliłaś, to ciasto nawet nam się należy!” „O co wam chodzi?” „No o tą podwyżkę. Płaciłyśmy po 25, a teraz ma być 32! Fajnie robisz, ale aż tyle to renomowanym salonie.” Wszystkie zaczęły piszczeć i krzyczeć. „Wiecie co? Ja wam zrobię herbatę. Mam jeszcze ciasto i lody. Może chcecie? Bo zostałyście oszukane.” „Jak oszukane?” „Po prostu. Aldona was oszukała… Porozmawiajmy o tym przy herbacie.” Zgodziły się. Nie wiedziały, co się dzieje.

Szybko uwinęłam się w kuchni i postawiłam poczęstunek na stole. „Słuchajcie. Ja za tą hennę dostaję pieniądze od Aldony. Komu płacicie mi, czy jej?” „No jej, ale co to ma do rzeczy?” Wyciągnęłam z kieszeni 50 zł, które dziś dostałam. Opowiedziałam im o wszystkim. Były zaszokowane. I przepraszały mnie. Umówiłyśmy się, że będę brała od nich po 15 zł. Będą dzwoniły do mnie bezpośrednio. Wkurzyły się strasznie na Aldonę. Będzie musiała im oddać pieniądze. Tym razem wszystko było inaczej. W końcu zaczęły ze mną rozmawiać. I było miło. Bez pośpiechu. Wzięłam ich numery telefonów, a one mój.  Powiedziały, że teraz będą częściej przychodzić. I będzie więcej koleżanek.

Jak poszły chciałam się pouczyć. Ledwo rozłożyłam zeszyty, a ktoś zaczął dobijać się. Podeszłam do wizjera i zobaczyłam tam Kasię. Ucieszyłam się. Myślałam, że chce pouczyć się razem. „Cześć Sara! Czemu masz wyłączony telefon? Od dwóch dni nie mogę się do Ciebie dodzwonić!” Opowiedziałam jej o wszystkim. „O kurwa.” „Nie przeklinaj.” Zaśmiałam się. „Dam sobie z tym wszystkim radę.” „Jak myślisz, że to koniec dziwnych spraw to się mylisz.” Zaczęła opowiadać o Tomku. Nie chciałam słuchać. Powiedziałam, że mnie to nie interesuje. Skrzyneczkę też mogła wyrzucić. Już mnie nie obchodziło, co tam w środku.

Wtedy zaczęła mówić, że nie wszystko wiem. Aldona wrzuciła mu tą pigułkę. On o tym nie wiedział. I wypił swoje piwo. Jak wszyscy. Podobno zrobiła to, jak szukali jej sukienki. Było zamieszanie. I tak wyszło. Nie chciałam w to wierzyć.  Co z tego, i tak ją dotykał. Kasia mówiła, że to przez tą pigułkę. „To i tak niczego nie zmienia…” Nie chciałam jej mówić, o co chodzi. Że nie chcę już z żadnym facetem nigdy mieć do czynienia. „Sara, on jest w szpitalu. Od tej pigułki. Był na coś chory i nie może brać takich tematów! Musimy go odwiedzić! Ja już byłam. A Ty co? Nie pójdziesz do niego? Przecież się lubicie!” Zatkało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. „No to chodźmy.”

Ubrałam się i wyszłyśmy. Musiałyśmy jechać autobusem daleko. W drodze niewiele mówiłam. W końcu zapytałam się, co to za pigułki. Kasia wytłumaczyła mi. Teraz to cieszę się, że ja nic takiego nie wypiłam. Ojciec by mnie zabił. Nie obchodziłoby go nic. Wytłumaczyła mi też, że ta cała scenka dotykania się z Aldoną była przez to. Podobno był ledwo przytomny. Potem poszedł do łazienki. Długo nie wracał, więc wszyscy poszli sprawdzić. Leżał obok wanny. Uderzył się w głowę i od imprezy jest nieprzytomny. Aldona uciekła. Zobaczyła co się stało i poszła. Jak tchórz! Potem przyjechało pogotowie.

Byłyśmy w tym szpitalu. Bałam się, że nie wpuszczą mnie na salę. W końcu to dla mężczyzn. Nie było problemu. Obok łóżka siedziała, jego Matka. „Cześć dziewczynki. Chyba niepotrzebnie przyszłyście. Nic się nie zmieniło od wczoraj.” Podeszłam do niej i przedstawiłam się. „Tomek często o Tobie wspominał.” „O mnie? Dlaczego? A nie o Aldonie?” „Och… Aldona. Nie chcę o niej słyszeć. Nigdy jej nie lubiłam.” „Ja też jej nie lubię.” Potem patrzyłam na Tomka. Leżał tam blady. Podłączony do tych wszystkich urządzeń. Wyglądał strasznie. Jak duch albo zmarły. Strasznie smutno mi było. Nawet nie wiedziałam kiedy się popłakałam. Nie mogłam patrzeć, jak mój wesoły kolega leży. Bez życia. Tak jak balon bez powietrza. Przedwczoraj na imprezie rozmawialiśmy…

Nie mogłam się po tej wizycie pozbierać. Już całą niedzielę siedziałam na kanapie. Na stole stała skrzyneczka od niego. Nie otworzyłam. Nie mam odwagi. Poczekam, aż mu się polepszy. Jaka jestem głupia. Znowu się zakochałam. Tak bardzo tego nie chcę. Tak bardzo pragnę z nim być…

Płakałam prawie cały czas. Przez to nie dopełniłam wszystkich modlitw. A tu takie wielkie święto. Nie jestem dobrą Muzułmanką. Tak szybko o tym zapomniałam. Nie umiem sobie tego wybaczyć. W dodatku Ojciec, ani Matka nie kontaktują się ze mną. Boję się. Czy dolecieli? Czy nic się im po drodze nie stało? Nie dostałam nawet sms z powiadomieniem, że wysłali mi maila… Mam nadzieję, że Ojciec nie ukarał Matki. Przecież to było w kontrakcie małżeńskim! Nie ma prawa nic jej zrobić. Nie za to!

Na zajęciach dziś też nie mogłam się skupić… Cały czas myślałam o Rodzicach i Tomku. I boję się coraz bardziej. Tak strasznie. Sama niepewność. Już dłużej tak nie mogę. Czekam właśnie na Kasię i mamy iść za chwilę do Tomka. Mam nadzieję, że w końcu będzie przytomny.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 5

Latest Images

Trending Articles